Po dzielnicach - bliska Wola
WOLA - nowa a stara
Mamy taki nasz mały fetysz. Od czasu do czasu robimy sobie wycieczki po dzielnicach Warszawy. Ot zwiedzamy miejsca potencjalnie nijakie. Miasto w którym się urodziliśmy, mieszkamy i żyjemy. I wiecie co, to w brew pozorom bardzo ciekawe podróże.
W ostatnią sobotę postanowiliśmy pojechać na jedzonko do najlepszej, w naszej opinii, knajpy z kuchnią indyjsko - nepalską i jednocześnie świętymi Kraftowymi piwami, czyli Chmielarni (ul. Twarda). Ale oczywiście wpis jest nie o tym, bo to tylko takie wprowadzenie. Po posiłku postanowiliśmy zrobić sobie tur po wieżowcowym centrum stolicy. Niby mamy niedaleko, ale w Centrum w ogóle bywamy rzadko, a nawet jeśli to zazwyczaj obserwujemy je zza szyb jakiegoś środka komunikacji.
No to tak, Wola bardzo zmieniła się przez ostatnie lata. Nawet nie chodzi o to, że już od wielu lat jest ona centrum biurowym, bo nie oszukujmy się architektura była co najwyżej średnia. Ale teraz wiele projektów jest naprawdę dobrej jakości i jest na czym oko zawiesić. Cieszy, że aranżując przestrzeń wykorzystuje się dawne post-przemysłowe atuty tej dzielnicy. A zatem zwiedzanie rozpoczęliśmy od Fabryki Norblina. Przestrzeń, która kojarzę z wiecznie zamkniętej bramy wygląda bardzo ciekawie. Wkomponowane w posadzkę tory, czerwona cegła, a to wszystko w towarzystwie drapaczy chmur. Nie jest to może tak spektakularne jak chluba Łodzi, Manufaktura. Jednak kontrast między starym a nowym jest bardziej wyraźny.
A tu widok na okolicę.
Potem udaliśmy się do znajdujących się nieopodal Browarów Warszawskich. Znowu trafiliśmy do ciekawie zorganizowanej przestrzeni. Z budynkami z czerwonej cegły i bagażem historii na barkach. Oczywiście jest to przestrzeń mocno komercyjna, co nie zmienia postaci rzeczy. Akurat nomen omen odbywał się festiwal piwa. Można było w pokosztować kraftowego piwa z różnych browarów.
Nie trzeba jechać daleko, aby odkrywać coś nowego. Paradoksalnie, czasami najbliższa okolica, skrywa najwięcej tajemnic.
Komentarze
Prześlij komentarz