Alpy Bergamskie 2022
EPICKI WYRYP - Alpy Bergamskie 2022
Wyjazd w Alpy chodził nam po głowie od paru lat. Nadarzyła się sposobność żeby w końcu zrealizować ten plan.
Impulsem były bardzo tanie loty do Bergamo. Zatem spakowaliśmy plecaki i w drogę.
Niżej znajdziesz opis naszych zmagań przed wyjazdem z zaplanowaniem wszystkiego, przydatne linki i garść praktycznych informacji.
Etap 1 - nocleg w Bergamo
Tanie loty do Bergamo oferuje WizzAir oraz Ryanair. Lot trwa około 2 godzin. Nasz niestety opóźnił się o długość podróży. W Bergamo wylądowaliśmy po północy. O tej porze nie jeździ już autobus 1A (przystanek pod centrum handlowym na przeciwko lotniska),a że wyjazd z założenia był raczej budżetowy, to taksówka kosztująca ok 35 Euro raczej odpadała. Postanowiliśmy wybrać się spacerem. Wszak to tylko 6 km. Jednak zmęczenie, długotrwała podróż i póżna pora zrobiła swoje i do nasze B&B dotarliśmy nieco zmordowani.Trochę stresu przeżyliśmy kiedy właściciel B&B nie odbierał telefonu. Braliśmy pod uwagę spanie w parku, gdyż noc ciepła, ale umówmy się, opcja może atrakcyjna, lecz niezbyt komfortowa. Ostatecznie wszystko poszło zgodnie z planem. Mieliśmy gdzie spać, a nawet dostaliśmy lampkę miejscowego wina.
Nocleg ogarneliśmy w Iride Bed and Breakfast. Lokalizacja oddalona od ścisłego centrum. W dobrej cenie i z niezłym dojazdem spod lotniska. Można podjechać autobusem 1A, który odjeżdża spod centrum handlowego na przeciwko lotniska. Druga opcja to pojechać autobusem 1 spod samego wyjścia z lotniska do centrum Bergamo i tam się przesiąść. Sama miejscówka bardzo fajna, chociaż jakoś umknął nam fakt wspólnej łazienki 🤔 Jednak było bardzo czysto, a my spędziliśmy tam tylko 7 godzin. Jeżeli przylecisz wcześniej, można spokojnie darować sobie nocleg w Bergamo i od razu przemieścić się w góry, a nawet powinno uda się zanocować w którymś z łatwiej dostępnych schronisk.
Etap 2 - Bergamo - Ardesio - Refiugio Alpe Corte
Etap 3 - Rifiugio Alpe Corte - Rifiugio Laghi Gemeli
Pierwsze spotkanie z dzikimi zwierzętami było prześmieszne. Górska, chyba koza, którą ochrzciliśmy Marlena, wogóle się nie bała, a wręcz wyglądała jakby czegoś wyczekiwała, np. ogryzka.
Etap 4 - Rifiugio Laghi Gemeli - Rifiugio GeanPace
Etap pod tytułem w poszukiwaniu schroniska, którego nie ma.
Ale od początku. Z Laghi Gemeli ruszyliśmy przez tamę na drugą stronę jeziora. Widoki przepiękne Nie wiadomo gdzie się spojrzeć. To był dosyć nietypowy etap naszej wyprawy ponieważ mieliśmy kończyć niżej niż dnia poprzedniego. Zaczęliśmy na wysokości 1800 m npm doszliśmy na 2285, po czym zeszliśmy na 1340. A wszystko dlatego, że część schronisk albo pozostawała jeszcze przed sezonowo zamknięta (no bo to czerwiec), albo Covid dojechał je doszczętnie. Tak czy inaczej wróciliśmy w doliny.
Szlak piękny, pogoda cudna, kondycja dobra. Wiadomo coś musiało pójść nie tak. Schronisko zarezerwowaliśmy wcześniej, nawet wpłaciliśmy zadatek. Tym bardziej spokojnie, zmierzaliśmy w kierunku oznaczonego na mapie miejsca. Jakże ogromne było nasze zaskoczenie, kiedy nie znaleźliśmy tam nic. Dosłownie pustka. Strumień i drzewa. Analizujemy mapę, topografię, rozglądamy się i nic. W górę strumienia, w dół strumienia. Łazimy w kółko i nic. Wokół żywego ducha. Najbliższe schronisko 3,5 godziny. Jest godzina 17:00. Nie ma zasięgu, a tym bardziej internetu. Nieco zdesperowana sięgnęliśmy po najmniej oczywiste dla górołaza źródło informacji - mapu Goggle. Miałam jakimś cudem ściągnięty kawałek offline. Zgodnie ze pinezką schronisko miało znajdować się jakieś 1,5 km niżej. No to idziemy. Idziemy. Idziemy. I nic. Las. Kamienie. Las. Już prawie pinezka. I nagle po super stromym mini zejściu.... uffff. jest... pod schroniskiem stoły i ławy na jednym z nich różowy plecaczek. Oddychamy z ulgą jednak schronisko jest a, w nim właściciel z małą córeczką. Normalnie o tej porze roku jeszcze jest zamknięte, ale na prośbę mailową lub telefoniczną właściciel przychodzi z miasteczka i otwiera dla podróżnych. Czyli jest dobrze, bo perspektywa powrotu na górę w okolicach godziny 16 nie brzmiała zbyt porywająco.
Chociaż schronisko to raczej szumna nazwa, to raczej chatynka, ale.... obiad był, wnio było, prysznic był i nowe łóżko. Także pełen sukces. Co do pryszniców są one płatne ok 3 euro za osoboczłowieka:).
Etap 5 - Rifiugio GeanPace - Rifiugio Calvi
Najdłuższy etap. Szliśmy jakieś 10 godzin i naprawdę mieliśmy dość pod koniec. Ale od początku.
Całość miała dwa etapy, dojście do Lagho Nero a potem do Refiugio Calvi. Na mapie wyglądało spoko. Pyk, pyk i jesteśmy. W rzeczywistości, tego dnia natrafiliśmy na pierwsze trudności techniczne, szliśmy przy urwanych stalowych poręczówkach, na koniec uciekając przed deszczem, wspinaliśmy się po super wąskiej grani z taką ekspozycją, że o mały włos a pampersy by się przydały.
Absolutnie najbrzydsze schronisko jakie widzieliśmy Położone pod wielką betonową scianą tamy, nad zielonym zakwitniętym jeiorkiem. Industrialny klimat. Wszędzie rury, kable... ble.
Swoją drogą schronisko nie działało, ale piwka dało się napić. Poza tym nie ma tam nic wartego uwagi oprócz kilkunastu sportowych dróg wspinaczkowych.
Etap 6 - Rifiugio Calvi - Rifiugio Brunone an Brunoni
Na przełęczy swój dom mają górskie kozice. Są monumentalne. Ich poroże naprawdę robi wrażenie. Całe stadko wraz z młodymi, totalnie nic sobie nie robiło z naszej obecności. Za to ja byłam nieco przerażona wizją spotkania z 1,5 metrowymi rogami. Na szczęście nie wchodząc sobie w drogę podzieliliśmy się górą 😀
Etap 7 - Rifiugio Brunone an Brunoni - Rifiugio Coca
Zdecydowanie najtrudniejszy dzień. Jeden z tych, że gdybyśmy wiedzieli co nas czeka, to zastanowili byśmy się czy wyruszać w drogę. Były dwie możliwości albo idziemy wokół masywu, albo przepałowujemy przez masyw. Szlak miał być ciekawszy zarówno turystycznie, jak i widokowo. A zatem zdecydowaliśmy się na wariant górą. No i było fajnie.
Szlak bardzo zróznicowany lodowiec, dużo kruszyzn, turnnie, turnie dużo turni. Wszedzie łańcuchy i tak w kółko. Góra dół . Kiedy masz już nadzieję, że to już ostatni łancuch, a potem płaskowyż, to nie, bo za załomem czai się kolejny. Z dołu cięzko było ogarnąć którędy wiedzie szlak i przez którą z części szczytu przechodzi.
Jednocześnie był to najbardziej widowiskowy dzień. Widoki naprawdę zapierały dech w piersiach. W połączeniu z adrenaliną, naprawdę ten dzień był epicki.
Tego dnia osiągnęliśmy najwyższy punkt podczas całej wyprawy - 2712 m npm i gorąc 24 stopnie.
Etap 8 - Refiugio Coca - Valbondione - Bergamo - Warszawa
Ten dzień to prawdziwa podróż w czasoprzestrzeni. Budzimy się rano, wśród oszałamiających gór, aby wieczorem zameldować się w naszym mieszkaniu na warszawskim Ursynowie.
Opuszczamy schronisko i przed nami kawał zejścia, z 1850 na 891 m stromo w dół, bo zaledwie na niespełna 5 km. Po drodze masa ludzi idących w góre wszyscy z ambitnym celem zdobycia Pizzo di Coca. To własciwie jedyny moment podczas calej wyprawy, gdzie widzimy tłumy w schronisku, podczas zejścia, take małe Morskie Oko. Różnica tylko taka,że zaden wóz by nie wjechał, także cała gawiedź demokratycznie na nogach.
Spieszyliśmy się na dół, aby złapać jedyny tego dnia autobus. Zatem zdjęć niewiele. Oczywiście, jak to we Włoszech, namierzenie przystanku jest dość trudne. To taki drewniany domek ze szpiczastym dachem przy głównej drodze w miasteczku. Można również wspomóc się informacją turystyczną, która znajduje się nieco niżej w miasteczku.
Autobus zabrał nas do Clusone, gdzie czekała nas przesiadka do Albinio i wówczas już tramwajo-pociągiem do Bergamo.
Do wylotu mieliśmy 6 godzin, więc po łaziliśmy jeszcze po mieście. Miasto podzielone jest na dwie części. Nowsze dolne miasto i starówkę na górnym mieście. Na starówkę można wjechać kolejką, podobną jak na Gubałówkę 🤣 Zdecydowanie warto, fajna przejażdżka i znacznie skraca czas.
Mieliśmy szczęście trafić na rajd oldtimerów i zobaczyć parę unikatowych egzemplarzy.
Na lotnisko z miasta jeżdża liczne autobusy. Bilet na nie można kupić u kierowcy, albo taniej w Tabacina. Jedzie się jakieś 10-15 minut. Lotnisko jest zaskakująco duże i z licznymi sklepami.
Jeżeli dotarłeś do tego miejsca, to naprawdę szacun 💪 Dziękujemy za wytrwałość i chętnie usłyszymy jak Ci się podobała nasza relacja. Do zobaczenia w kolejnych wpisach.
Dla tych, którzy ciekawi są szczegółów organizacyjnych garść informacji poniżej. Zapraszamy również do kontaktu, chętnie pomożemy.
Przygotowania do podróży
Po pierwsze mapa
My posługiwaliśmy się mapą Kompass. Jest również wersja elektroniczna, która jest bardzo przydatna już w terenie. Pokazuje powiem położenie po GPS, więc wiadomo jak DALEKO JESZCZE. 🤣
Dodatkowo do planowania poszczególnych dni bardzo przydatna była strona Mapa szlaków gdzie można podejrzeć przewyższenia i czasy przejść.
Na miejscu okazało się, że warto mieć ściągnięty ten obszar w GoogleMaps. Mapa Kompass bowiem bywa niedokładana, co może przyprawić o zawał serca. więcej o tym w etapie 4 naszej wyprawy 😜
Inspiracją do zaplanowania trasy była tradycyjna droga Sentiero delle Orbie chociaż nie trzymaliśmy się jej ściśle.
Po drugie transport
Pod względem transportu Włochy bywają prawdziwym wyzwaniem. Informacji można szukać:
- strona lokalnego przewoźnika - chociaż rozkłady nie zawsze odzwierciedlają prawdę, pod względem stacji początkowych bergamo transporti
- google - trzeba być uważnym, często pokazane przez Google połączenia nie istnieją lub są nie do końca prawdziwe, choć bywają przydatną podpowiedzią
- najbardziej przydatna strona rome2rio
- już na miejscu najelpeij po prostu podejść do informacji turystycznej
Kombinacja powyższych i rozpoznania w terenie pokazuje, że najlepszy sposób dojazdu w góry to:
- Bergamo - Albino - szynobusem. Jeździ co 20 minut przez cały tydzień.
- Albinio - Clusone - autbusem nr S
- Clusone - Valbondione - autobus nr s60A (Oczywiście można wysiąść gdzieś po drodze. My wysiedliśmy w Ardesio)
Po trzecie noclegi
Wybierając noclegi w schroniskach warto je wcześniej zarezerwować. Przed i po sezonem mogą być po prostu zamknięte, a w sezonie przepełnione. Sezon zaczyna się w połowie czerwca i trwa do września.
Wyszukać schroniska i skontaktować się z nimi najłatwiej zrobić TUTAJ Czasami można nawiązać kontakt przez Facebooka. Trzeba być cierpliwym, odpisywanie trwa parę dni.
My wybraliśmy opcję noclegu z obiadokolacją i śniadaniem tzw. mezze pensione. Kolacje są pyszne, najczęściej trzydaniowe. Pierwsze danie to oczywiście makaron, drugie polenta (taka lokalna pacia z kaszy) z mięsem lub serem, trzecie to kawałek świeżego ciasta. Koszt od osoby to 45-55 Euro. Warto mieć kartę Alpenverein - w większości miejsc można liczyć na zniżki. W większości miejsc wpłacaliśmy wcześniej zaliczkę - warto o niej przypomnieć przy rozliczaniu się.
Po czwarte woda
Schroniska często mają ujęcia czystej wody, ale nie zawsze. Zdarza się, że ujęcia oznaczone są jako nieprzebadane. Zatem mniej odważni i dbający o jelita powinni zaopatrzyć się w filtr usuwający bakterie i pasożyty. My wybraliśmy filtr z dechatlonu i sprawdził się rewelacyjnie. Można z niego przefiltrować/ wycisną wodę do bukłaków, lub używać samodzielnie. Nie zmienia smaku wody. Z dostępnych metod filtracji jest też najkorzystniejszy cenowo.
Po piąte jedzenie
Paląc średnio 4,5 tysiąca kalorii dziennie, niezbędne jest odpowiednie żywienie. Najważniejsza jest proporcja między wagą, a wartością odżywczą. Odpowiednie żywienie podczas długich, wielodniowych przejść jest kluczowa, aby rano wstać z ekscytacją przed nowym dniem, a nie masakrą w mięśniach. Nas wspomagały batony, głównie Nutrend, oraz Regenery po dotarciu do miejsca noclegu. Całość musi być zaplanowana z góry i taszczona na plecach. Świstaki nie prowadzą sklepów i kupno czegokolwiek po drodze jest nie możliwe. Ewentualnie w schorniskach coś można dokupić, chociaż jest to wersja dużo droższa.
Garść przydatnych informacji
Lot
- Wspólna torba transportowa na dwa plecaki. Wówczas wykupujemy tylko jedne bagaż rejestrowany. My mieliśmy taką z dechathlonu. Ale wiele innych firm także takie produkuje.
- Są bardzo dobrze oznakowane. Nie mają kolorów, a numery. Oznaczone są biało-czerwnonymi znakami. Na rozgałęzieniach szlaków można zobaczyć drogowskazy z czasami przejść i kierunkami.
- Czasy przejść są nierealiztyczne. Wyznaczają je jakieś mega harpagany. Nam w ekstremalnej sytuacji udało się iść dwa razy dłużej. Było to nielada zaskoczenień, gdyż w Polsce z regyuły urywamy 20% z czasów przejść. Na pewno trzeba to uwzględnić, bo można nieźle się przejechać 🥴
Noclegi w schroniskach - know how
- W schroniskach trzeba mieć własny śpiwór. Całkowicie wystarczy tylko wkładka do śpiwora. W schroniskach jest bowiem bardzo ciepło, zawsze dostępne są ciepłe koce i/lub kołdry. Chodzi o to, aby mieć własną "pościel". Nie warto zatem taszczyć na garbie dodatkowego kilograma.
- Wino jest znacznie tańsze nić piwo. W cenie 0.5 piwa (5 Euro) można dostać 1l wina :)
- Rozliczamy się za wszystko rano, po śniadaniu. Również za dodatkowe rzeczy typu wino. Warto przypomnieć w wpłaconej wcześniej zaliczce.
- Prysznice są najczęściej płatne około 3 Euro za 4 minuty
- Buty zostawiamy w specjalnym przedsionku, po schronisku chodzimy w klapkach. Można skorzystać z "crocsów" dostępnych na miejscu.
- Kijki też zostawiamy w przedsionku.
- Kolacje podawane są o 19:00 lub 19:30. Śniadania od 7:00
- To nie są imprezownie. W przeciwieństwie do schronisk w Polsce, tutaj siedzenie przy winie do 22:00 jest rzadkością. A cisza nocna jest bezwzględnie przestrzegana
- Warto mieć zatyczki do uszek. Tak, Włosi też chrpią.
Komentarze
Prześlij komentarz